pochyliłaś się nade mną jak wierzba
oplatałaś gałązkami rąk ukochanych
szukałaś we mnie skarbów miłości
co się na fali strumienia niosły
chciałaś przedłużyć życie moje
biegnące nad przepaścią trudnych lat
o jeden błysk światła o uśmiech cudowny
dający ukojenie
pochylasz się nisko
twe włosy spływają
jak gałązki wierzby
na moje marzenia